niedziela, 28 września 2014

Bransoletka Invincibelle

Od czasu do czasu lubię wypróbować czegoś innego, nowego. Zwłaszcza jeśli dotyczy to koralików. Pamiętacie mój wisior Sargentiana? Wykorzystałam w nim koraliki Flower cup. Potem popełniłam kolczyki Petiolaris, do zrobienia których użyłam tych samych koralików. A że niespokojna dusza jestem, to korciło mnie bardzo, aby naocznie i namacalnie przekonać się jak sprawdzą się i czy w ogóle sprawdzą się one np w bransoletce. Choć nie przepadam za kompletami, to tym razem chciałam, aby bransoletka pasowała zarówno do wisiorka jak i do kolczyków. Oczywiście można ją też nosić samodzielnie bez towarzystwa innej biżuterii. Długo zastanawiałam się nad formą tej bransoletki. Początkowo myślałam o zrobieniu peyotowej bazy i obszyciu jej kwiatuszkami, ale ten pomysł mi się nie spodobał. Główkowałam więc dalej. I tak oto w mojej głowie zrodził się pomysł, na połączenie sznura szydełkowego i koralików Flower cup. Zrobiłam jednokolorowy sznur metodą ukośnikową na 9 koralików w rzędzie. Sznur stanowi bazę, do której doszyłam, a raczej którą wyhaftowałam kwiatuszkami oraz koralikami fire polish, które również wystąpiły w wisiorku i kolczykach. Aby całość była spójna doszyłam dwa szklane, zielone listki. Zależało mi na tym, by bransoletka była delikatna, bez zbyt przesadnej i ozdobnej formy. Taka w miarę prosta i kobieca. Myślę, że udało mi się osiągnąć to co sobie zamierzyłam. Nie wiem jak wam, ale mi się ta bransoletka podoba. Myślę, że ten pomysł równie dobrze sprawdziłby się w formie naszyjnika. Na naszym rynku jest dość spory wybór kolorystyczny tych koralików, więc dlaczego nie uruchomić by swojej wyobraźni i nie stworzyć czegoś nowego
 :-)?

Materiały :  Toho 11/o w kolorze opaque pine green oraz inside color crystal snow lined , 6x5mm koraliki Flower cup w kolorze white funky orchid, 3mm Fire Polish w kolorze opaque lt olivine oraz luster alabaster, 10 x 7 mm szklane listki 

w kolorze zielonym.  Długość bransoletki ok 18 cm.




 bransoletka, sznur szydełkowo-koralikowy, bead crochet rope






W przyrodzie wiele kwiatów wabi swoim zapachem i słodkim nektarem kolorowe motyle. Moja bransoletka to też taka mini kwiatowa rabatka, więc nie mogło zabraknąć motylka, który przysiadł, by odrobinę się posilić ;-). 




Na zakończenie dzisiejszego posta zdradzą wam, że intensywnie pracuję nad kolejną częścią poradnika. Od razu powiem, że nie będzie to część poświęcona tłu. Na to potrzebuję trochę czasu. Muszę zgromadzić materiały i zdjęcia. Mam nadzieję, że kolejna część przypadnie wam do gustu, bo jest to temat, który często przewija się przy tworzeniu biżuterii, ale nie tylko. Trzymajcie zatem kciuki za sprawne i szybkie pisanie ;-)


Dziękuję bardzo za wszystkie pozostawione komentarze. Witam też nowych obserwatorów. Mam nadzieję, że znajdziecie tu coś dla siebie i zechcecie zostać na dłużej.
Pozdrawiam wszystkich stałych i nowych bywalców! 
Miłego tygodnia! :-)

środa, 17 września 2014

Bransoletka Trollius

Ostatnio mam wrażenie, że moja czasoprzestrzeń uległa jakiemuś zakrzywieniu, znalazłam się w alternatywnej rzeczywistości, innym wymiarze, pochłonęła mnie czarna dziura, a może jak Alicja z krainy czarów, znalazłam się po drugiej stronie lustra. Nie wiem co, jak i kiedy się stało, ale czas biegnie mi nieubłaganie szybko. Ledwo rano wstanę a już jest wieczór. Mija dzień za dniem, tydzień za tygodniem.....Człowiek chciałby tyle zrobić, a doba taka krótka. Samej mi trudno 
w to uwierzyć, ale nawet koraliki poszły w odstawkę. No dobra, nie zapomniałam 
o nich, ani nie porzuciłam całkowicie, bo na to nie jestem gotowa i chyba nigdy nie będę, ale nie poświęcam im już tyle czasu co kiedyś. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia, bo głowa pełna pomysłów, a nie ma kiedy ich zrealizować. Nie wyobrażam sobie jednak życia bez koralików. Z racji tego uciekającego czasu, wybrałam prostsze i mniej czasochłonne formy. Dziś pokażę wam bransoletkę, do zrobienia której przymierzałam się od dłuższego czasu, ale jak to zwykle bywa, był to projekt " na kiedyś".Zmobilizowałam się jednak, bo bardzo potrzebowałam bransoletki, która by mi pasowała do sukienki. Dobrałam takie koraliki i taki ścieg, by pasował, a wręcz odzwierciedlał pasek od sukienki. Takie powielenie elementów ;-). Bransoletkę wykonałam ściegiem herringbone, a dokładniej jego odmianą zwaną ndebele. Ponieważ chciałam, aby bransoletka była sztywna, naszyłam ją na kawałek filcu. Filc przykleiłam do aluminiowej bazy. Spód wykończyłam jasną ekoskórką. Zrobienie tej bransoletki zajęło mi trochę czasu, ale myślę, że efekt końcowy był tego wart. Jeśli macie ochotę samodzielnie wykonać podobną bransoletkę, to TU znajdziecie tutorial. Zapewniam was, że wygląda to tylko tak skomplikowanie. Bransoletkę robi się przyjemnie, a wasze szare komórki nie będą zmuszane do ciężkiej pracy  ;-). 

Dostaję ostatnio sporo maili z prośbą o kontynuację "Poradnika o fotografowaniu". Chyba muszę się bardziej zmobilizować, spiąć i napisać kolejną część. Troszkę czasu zajmie mi zgromadzenie materiałów, ale obiecuję, że będziecie mogły zgłębić kolejne zagadnienia tej tajemnej wiedzy. A może macie jakieś propozycje czego tym razem chciałybyście się dowiedzieć o fotografowaniu biżuterii?
Dziś taka tycia namiastka. Pozwoliłam sobie wykonać zdjęcia tej bransoletki
w różnej scenerii. Nie zawsze musi to być gładkie białe, szare czy czarne tło. Zobaczcie jak zmiana tła, wpływa na charakter fotografii.
Zacznijmy od typowej, a raczej mało typowej dla biżuterii, sesji plenerowej.....


Materiały : koraliki Toho 8/o w kolorze trans rainbow lemon, koraliki preciosa 11/o w kolorze silver lined crystal, aluminiowa baza, ekoskórka w kolorze beżowym. Szerokość bransoletki ok.3,5 cm.


bransoletka herringbone, ndebele bracelet




Po sesji plenerowej, przyszedł czas na bardziej tradycyjną sesję.  Choć i tu, jako tło, wykorzystałam element natury, a mianowicie starą deskę. Tym razem fotografia nabrała bardziej rustykalnego charakteru.







Często przy fotografii reklamowej produktu wykorzystujemy gładkie, neutralne tło.  Najczęściej jest to tło białe i takie właśnie zastosowałam do tej fotografii.



Możecie zauważyć na powyższych zdjęciach, jak ważną rolę odgrywa tło. Jak dzięki niemu można zmienić charakter fotografii. Pamiętajcie tylko o tym, że tło nie może zdominować zdjęcia. To biżuteria jest najważniejsza i to jej dedykujmy zdjęcie ;-)


Chciałabym też podziękować wam za wszystkie komentarze pod poprzednim, wymiankowym postem. Za te wszystkie ciepłe słowa i pochwały, którymi obsypałyście  Edytkę i mnie oraz naszą biżuterię. Dziękuję wam z całego serca :-)


Witam też nowych obserwatorów. Miło mi was gościć w moich progach. Pozdrawiam wszystkich  tu zaglądających i dziękuję za każde pozostawione słowo :-)


poniedziałek, 8 września 2014

Edymira - wymieniam się z Edytą

Ten rok jest dla mnie jak wymiankowy róg obfitości. Bardzo się z tego cieszę, bo dzięki tym wymiankom mam już sporą kolekcję przepięknej biżuterii i mam też godne miejsce do jej przechowywania. ( Nadal nie mogę powstrzymać się od dotykania i głaskania szkatułki ). Dziewczyny jesteście prawdziwymi czarodziejkami :-) !
Dziś, po raz kolejny chcę się podzielić z wami swoim szczęściem. A wszystko to za sprawą wymianki z Edyro. Tym razem to ja poprosiłam Edytkę o to, abyśmy przygotowały coś dla siebie i spełniły swoje małe marzenia. Uwielbiam prace Edyro, a zwłaszcza jej cubicowe bransoletki. Samej mi z cucic raw'em jakoś nie po drodze, dlatego ucieszyłam się, kiedy Edytka się zgodziła. Oczywiście ustaliłyśmy szczegóły co kto, dla kogo, w jakiej kolorystyce i całą resztę, ale na ustaleniach poprzestałyśmy i pozostawiłyśmy sobie pole do działania. Nie widziałyśmy też naszych prac aż do momentu otwarcia przesyłki. Umówiłyśmy się, że wysyłamy je jednocześnie, żeby  mieć jeszcze większą niespodziankę i frajdę. Kiedy otworzyłam przesyłkę moim oczom ukazały się dwa pudełeczka. W większym była bransoletka, a w mniejszym .....O tym za chwilę. Rozpłynę się najpierw nad bransoletką, bo 
w najśmielszych wyobrażeniach i snach, nie sądziłam, że będzie taka śliczna. Mówię wam - cudo! Przepiękne kolory, perfekcyjne wykonanie i idealna długość, Cud - miód - malina! Jestem nią zachwycona i zauroczona. W dodatku pasuje do jednego z moich wisiorków :D.







Edytka sprawiła mi podwójną niespodziankę. W drugiem, mniejszym pudełeczku były przepiękne kolczyki - kosteczki. Wiele razy się nimi zachwycałam na jej blogu czy fan page'u, a teraz mam swoje własne. Są lekkie jak piórko i cudownie tańczą przy każdym ruchu głowy :-D.







 Edytko kochana! Z całego serca Ci dziękuję za te wszystkie skarby, które mi podarowałaś :-*. To cudowne uczucie mieć coś, co zrobiła wspaniała osoba. Dzięki takim wymiankom, wirtualny świat przestaje być tylko wirtualną głębią, staje się 
w pełni namacalną rzeczywistością . Jestem prawdziwą szczęściarą, bo w każdej chwili mogę cieszyć swe oczy i serce biżuterią od Ciebie. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję :-D!



Pamiętacie mój wisiorek Galaxy? Edytka zapragnęła mieć podobny, ale koniecznie z odcieniami brązu. Długo szukałam odpowiedniego kamienia, aż znalazłam fasetowany, cytrynowy kryształek. Pomyślałam sobie, że cytrynowy kolor będzie świetnie wyglądał z brązami i tchnie ducha w wisiorek. Kryształek obszyłam koralikami Toho, szklanymi kuleczkami oraz koralikami fire polish, tworząc coś 
w rodzaju koronki. Wisiorek jest dość pokaźnych rozmiarów. Myślę jednak, że 
z powodzeniem może występować zarówno na wielkiej gali jak i na co dzień, chociażby w towarzystwie prostej bluzki, sukienki czy sweterka.








Wiem, że Edytka jest wielką miłośniczką brązu, więc postanowiłam jej sprawić niespodziankę w postaci kolczyków. Celowo nie wybrałam ani tych samych materiałów co przy wisiorku ani nawet identycznej kolorystyki. Chciałam uniknąć efektu przesady i przeładowania. Jedna strojna rzecz wystarczy w zupełności. Kolczyki są odrębnym elementem i można je nosić solo. Tu główną rolę gra piękny bursztynowo - koniakowy kolor kryształków. Chyba więcej niczego nie trzeba ? ;-).









Na zakończenie dzisiejszego posta wszystkim tym , którzy poczuli ukłucie zazdrości w sercu, tudzież inne, dobrze znane uczucie, proponuję spacer na koniec świata. Tam z pewnością wszelkie emocje znajdą ukojenie. A kto wie, czy tak na prawdę świat się tam kończy czy też może zaczyna ;-). 





Jeśli nie macie ochoty na wieczorne spacery, możecie zaprzyjaźnić się z tym małym huncwotem, bardzo skorym do wszelkich zabaw i chętnym na dużą dawkę pieszczot. Jak na porządnego kota oczywiście przystało ;-).





Dziękuję bardzo za odwiedziny i pozostawione komentarze. Pozdrawiam was bardzo serdecznie. Miłego wieczoru! :-) 



środa, 3 września 2014

Wisiorek Fragaria

Obiecałam wam ostatnio coś bardziej ambitnego. Zawsze staram się dotrzymać danego słowa, więc tadam...! Wisior, choć ze względu na jego niezbyt duże rozmiary, nazwałabym go raczej wisiorkiem.Uparcie będę przekonywać wszystkie przeciwniczki różu, że ten kolor nie jest taki straszny na jaki wygląda ;-). Tym razem na tapetę poszły różowe rodonity, które połączyłam z metalową obręczą. Bardzo lubię łączenie metalowych elementów z minerałami i z koralikami. Bardzo mi się też podoba efekt jaki się uzyskuje łącząc ze sobą tak różne elementy. Połączenie ich w taki sposób, aby razem dobrze się nie tylko komponowały, ale 
i trzymały, może nastręczyć pewne trudności. Tu wszystko musi do siebie idealnie pasować i musi być ze sobą mocno zespolone. Zdradzę wam tajemnicę, że w tym przypadku metalowa obręcz nie jest przyklejona do kamienia, a trzyma się idealnie ;-). Sam w sobie floral jest już bardzo ozdobny, więc, aby nie przesadzić i nie przedobrzyć z formą, ograniczyłam koraliki do minimum i poprzestałam na dwóch kolorach. W planach, był minimalizm, a wyszło jak wyszło.Nie wiem jak u was, ale u mnie to już chyba norma, że efekt końcowy często różni się od tego pierwotnie założonego i zaplanowanego. Żeby nie przedłużać, powiem tylko, że tył wisiorka podszyłam popielatym supersuede, Wisiorek powiesiłam na naturalnym rzemieniu w kolorze srebrnym. A tak się prezentuje w swej pełnej okazałości ...



Materiały : 16 mm oraz 18 x 13 mm rodonit, 27mm metalowy floral, 3mm fire polish w kolorze halo cherub oraz argentic, toho treasure, toho 11/o w kolorze nickel, toho 11/o w kolorze ceylon petunia,metalowe elementy wykończeniowe. Wisiorek wielkości ok. 3,5 x 5,5 cm.




wisiorek z rodonitem, rhodonite pendant







I dla wszystkich wielbicieli prezentowania biżuterii na białym tle. 


 


Wiem, że róż to kolor, który ma więcej przeciwniczek niż zwolenniczek, dlatego chcę was uprzedzić, że nie jest to jedyny wisiorek, który wykonałam z użyciem minerału w kolorze różowym. Powstał też inny, w innym odcieniu różu 
i z wykorzystaniem innego minerału. Ale na razie o tym ciiiii.... ;-)



Witam nowych obserwatorów. Cieszę się, że dołączyliście do grona stałych bywalców. Dziękuję też za każdy pozostawiony tu komentarz. Pozdrawiam  ciepło starych i  nowych podglądaczy  ! :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...